Machu Picchu... legendarne "zaginione" miasto, jeden z 7 nowo wybranych Cudów Świata i jeden z głównych celów naszej wyprawy. "Zaliczony" według planu :)
Niestety ze względu na ograniczony czasu musieliśmy wybrać się tam tylko na jednodniową wycieczkę pociągiem z Cuzco. Impreza nie była tania, bo bilet na najtańszy Backpackers Train kosztował aż $48 w jedną stronę (moim zdaniem skandalicznie dużo, jak za taką jakość podróży, pociąg wlecze się z Cuzco przez 4h, moja rada: weźcie dobrą książkę, bo uśniecie z nudów). Wstęp do ruin wyciągnął z portfela kolejne 42$ (płatne w solach, nie w dolarach!). W Aguas Calientes zdecydowaliśmy się, że na górę i spowrotem wjedziemy autobusem - szkoda tracić czas i siły na wchodzenie na piechotę, lepiej spędzić czas w ruinach - co kosztowało nas kolejne 12 dolarów.
To tyle marudzenia, jeśli chodzi o koszty... po dotarciu na miejsce zapomina się o wszystkich poniesionych wydatkach. Ruiny są po prostu super-spektakularne. Osadzone na szczycie góry miasto wzbudza prawdziwy podziw dla budowniczych, którzy prymitywnymi (w porównaniu do współczesnych) metodami stworzyli cud sztuki urbanistycznej. Nie przeszkadzają nawet hordy innych turystów, wystarczy odwrócić na chwilę wzrok w kierunku stromo spadających zboczy, była przypomnieć sobie, jak wielka przestrzeń jest dookoła nas. Przy okazji od razu człowiek zaczyna się zastanawiać, ilu budowniczych straciło życie - niektóre tarasy "wiszą" nad pionowymi ścianami skalnymi.
Na koniec jeszcze jedna praktyczna rada: jeśli kiedyś będziecie mieli okazję wybrać się do MP i planujecie wspiąć się na górę Waynapicchu, udajcie się tam w pierwszej kolejności, ponieważ limit 400 osób na dzień kończy się baaardzo szybko. Nam niestety nie udało się załapać. :(
Oczywiście zdjęć z Machu Picchu jest dużo więcej, możecie je zobaczyć tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz