wtorek, 22 kwietnia 2008

Jezioro Titicaca - pływające wyspy

Do Puno dotarliśmy autobusem koło 15-tej po południu. Oczywiście nie obyło się bez ataku naganiaczy. Trochę pomarudziliśmy i udało się znaleźć miejsce na nocleg 3-razy taniej od tego co pierwotnie wołali - za 40 soli. Przy okazji udało się też załapać na odpływającą za pół godziny wycieczkę do Los Uros - pływających wysp.

Pozostawiwszy plecaki w pseudo-hotelu i pojechaliśmy taksówką na przystań. Na łódce w drodze do wysp "przewodnik" opowiadał jakieś dziecinne historie łamanym angielskim. Same pływające wyspy okazały się równie ciekawe, co skomercjalizowane. Dowiedzieliśmy się, jak wyspy są budowane, zajrzeliśmy do chaty (czy raczej szałasu), w którym mieszkają tubylcy (okazało się, że na jednej z wysp jest też "hotel", gdzie można samemu przenocować w takich warunkach). Potem jeszcze wdrapaliśmy się na wieżę obserwacyjną i za 5 Bs. przepłyneliśmy się łódką z trzciny. I to by było w zasadzie tyle, jeśli chodzi o Los Uros...

Wieczorem wróciliśmy do Puno, a jako, że miasto do zbyt ciekawych nie należy, do od razu postaraliśmy się o załatwienie biletów do La Paz na kolejny dzień. Jutro ruszamy do Boliwii!



Tradycyjnie pełny album zdjęć z jeziora Titicaca jest na mojej Picasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz