sobota, 10 września 2005

Wewnątrz krateru Haleakala

Przeglądając dzisiaj swoje stare zdjęcia natrafiłem na tą panoramę "pstrykniętą" z ręki. Znalazłem serwis umożliwiający ładowanie panoram to flasha i oto jest:



A tutaj jeszcze jedna panorama, ta z kolei zrobiona na samym początku szlaku, przy Visitor Center na "szczycie". W oddali widać wierzchołek Mauna Kea na Hawaii.



Jeśli chcecie zobaczyć więcej "tradycyjnych" zdjęć z wyprawy do krateru, zapraszam do zajrzenie do mojego albumu:









sobota, 6 sierpnia 2005

Imprezka w SF?

Pewnego pięknego dnia (a raczej wieczoru) o godzinie 12 wieczorem wpadliśmy na genialny pomysł: jedziemy na imprezę do San Francisco.

Zaraz po zakończeniu pracy wsiedliśmy do samochodu i dojechaliśmy do San Fran w niewiele ponad godzinę... ale o drugiej w nocy okazało się, że imprezy już się skończyły (albo nie wiedzieliśmy gdzie szukać) i nie dało się znaleźć sensownego motelu (albo znowu nie wiedzieliśmy gdzie szukać).


No to się przekimaliśmy w samochodzie. W pięć osób. Było bardzo wygodnie, jak to zazwyczaj podczas spania w samochodzie. Z rana pojechaliśmy do China Town, a potem zjedliśmy lunch w Bubba Gump Shrimp (pycha!) na Pier 39 i pogapiliśmy się na Alcatraz, skąpane we mgle.

Mieliśmy jeszcze podjechać na chwilę do Golden Gate, którego złośliwie zasłaniała mgła, ale zdecydowaliśmy się wracać do Santa Cruz na popołudnie do pracy... dobra decyzja, bo ledwo co zdążyliśmy. Pozostało trochę miłych wspomnień, pare fotek, które wrzuciłem do tego albumu i dwa filmiki, dla tych którzy nie wierzą na słowo, że lwy morskie to hałaśliwe bestie.


piątek, 22 lipca 2005

Folklor Beach Street

Co ciekawego można zobaczyć przez okno mieszkając w Santa Cruz? Między innymi to...

Pewnego spokojnego dnia wracam z pracy i mam ochotę trochę odpocząć, ale akurat mam pecha. Po drugiej stronie ulicy  nieszczęśliwie znajduje się barierka odgradzająca plażę od ulicy. Jak się dzisiaj dowiedziałem, barierka (oraz ławki, kosz na śmiecie, słupki, itp.) mają drugą ukrytą funkcję: instrument muzyczny! Trzeba przyznać, że artyści byli cierpliwi, przez ponad godzinę robili swój show.


Niektórzy z oglądających wczuli się w sytuację i sami zaczęli tańczyć na ulicy.


A tutaj to już w ogóle wyższa szkoła jazdy. Prawdziwy breakdance na chodniku.


Powszechnie wiadomo, że Santa Cruz to miasto dziwaków. Kiedyś przeczytałem, że ruch hipisów powstał właśnie tutaj (i w pobliskim Monterey). To tutaj wylansowane zostało LSD. Idąc nad morzem wzdłuż West Cliff Drive na każdym parkingu czuć zapach maryśki i kłęby dymu w samochodach. Santa Cruz to chyba najbardziej wyluzowane miejsce w całej Californii.


Napis na tabliczce głosi: Spare change so I can stop eating kittens. :)



Czy tylko mi się wydaje, że ten gość po prawej jakby uciekł z niedawno wydanej gry Wiedźmin?


 

Nie obędzie się bez klauna-kataryniarza.


Pare dni temu był mały sztorm. Ta łódka zerwała się widocznie z kotwicy i wylądowała na plaży nie daleko naszego domu. Wystarczyła jedna noc i łódka została stuningowana przez to gustowne graffiti.

A na koniec cukierek dla oczu wszystkich mężczyzn! :) Lokalny Baywatch: